Perfumy gwiazd to prawdziwa maszynka do robienia pieniędzy. Kompozycje - raczej niedrogie i niekoniecznie skomplikowane - zdobywają popularność dzięki nazwiskom osób, przez które są sygnowane i często doczekują nieskończonej ilości flankerów zalewających rynek (jeśli macie wątpliwości, sprawdźcie ile perfum w ciągu ostatnich lat wypuściła Nicki Minaj, albo przypomnijcie sobie armię klonów Fantasy Britney Spears).
Znam wielu perfumoholików, którzy dla zasady nie tykają się celebryckich zapachów. Może to wrodzony, lub nabyty snobizm, a może zwyczajna ingorancja, ale zawsze śmieszyło mnie przekreślanie zapachu ze względu na jego nazwę i cenę. Z własnego, długoletniego doświadczenia wiem, że na każdej półce cenowej znajdzie się perełka. I dzisiaj o perełkach zamierzam Wam opowiedzieć.
13) Elizabeth Taylor, White Diamonds
Pierwszy gwiazdorski zapach w historii perfum. Kiedyś bijący rekordy popularności, dziś trudny i zbyt babciny dla młodej klienteli. Znam jednak osobiście panie, które wciąż po niego wracają. Piękna, alhehydowo-kwiatowa kompozycja z drzewnymi niuansami. Mydełkowy, klasyczny i bardzo potężny. Dziś takich perfum się już nie robi.
12) Beckham, Intimately
Bardzo wyraźne zainspirowany diorowskim Pure Poison, zapach pudrowy, czysty i kwiatowy. Dość bliskoskórny, elegancki. Jeden z notorycznie przewijających się w rankingach zapachów w stylu 'jak pachnieć dobrze za małe pieniądze'. I słusznie, bo ta kompozycja naprawdę jest przemyślana.
11) Britney Spears, Believe
Lekki i radosny. Zawsze kupuję je dla mojej Macochy, która wręcz je uwielbia. Believe to owocowy koktajl zmiksowany ze słodyczą pralinek o bardzo zaskakującej trwałości i bardziej niż przyzwoitej projekcji. Polecam wszystkim znudzonym banalnymi, owocowymi zapachami.
10) Naomi Cambpell, Seductive Elixir
Różany, zmysłowy, intrygujący zapach od jednej z moich ulubionych modelek. Może i sama moc i projekcja nie rzuca telefonem w twarz, ale ta pieprzowa róża z daleka przypomina moje ukochane Madness od Choparda. Mam nadzieję, że uda mi się go zdobyć po odwyku, bo z tego, co zauważyłam, coraz ciężej go dostać.
9) Rihanna, Rebelle
Perfumy Rihanny (no, może poza ostatnim tworem) to moim zdaniem najlepsze, co w ostatnich latach spotkało masowy rynek perfumeryjny. Rebelle to zapach cudownie słodki. Pachnie jak świeży biszkopt z truskawkami i gorąca czarna kawa. Obowiązkowa pozycja dla fanów jadalnych zapachów, ale i na jesienną szarugę i mroźną zimę. Otula jak szalik i trwa bardzo długo.
8) Madonna, Truth or Dare Naked
Naked to cudownie ciepły i miękki zapach. Kwiatowy, drzewny i niezwykle elegancki. W roli głównej ambra, drzewo sandałowe i oud, w dokładnie takiej kolejności. Niestety, Naked nie jest zbyt powszechnie znany i doceniany, a z racji słabych wyników sprzedaży został już wycofany.
7) Beyonce, Heat
Debiutancki zapach od pani, którą trzeba upychać w lodówce, bo inaczej z niej wyskakuje. Kompozycja zaś - więcej niż ambitna. Brzoskwiniowa i drzewna, w tropikalnym klimacie. Dosyć ogoniaste perfumy, które doczekały się wielu flankerów, ale póki co żaden nie powtórzył sukcesu klasyka.
6) Kate Moss, Vintage
Lekko inspirowany klimatem Chanel No. 5 Eau Premiere, Vintage to odmłodzone retro podane w ponadczasowej formie. Kwiatowy zapach ze szczyptą aldehydów o pięknej, czystej projekcji. Vintage to uosobienie wiosny i swobodnie falującej na wietrze sukienki w groszki. Jak to jednak w przypadku zapachów świetnych, ale innych się zdarza, ta kompozycja jest już po drugiej stronie rzeki, bo z jakiegoś powodu Coty zaprzestało jej produkcji.
5) Kylie Minogue, Darling
Naczelny nos Guerlain, Thierry Wasser zrobił debiutancki zapach cudownej Kylie. Mimo swojej prostoty kompozycja naprawdę ma kunszt. Nie dzieje się w nim zbyt wiele - owocowe nuty przełamane wanilią i kwiatami, o dość solidnej bazie drzewa sandałowego, ale całość jest niezwykle czysta i przyjemna.
4) Jessica Simpson, Fancy Nights
Tutaj się zaś dzieje. Oto mamy odę do paczuli, mokrej, piwnicznej paczuli o niespotykanej sile rażenia i wręcz niszowym wydźwięku. Butelka przypomina rejony orientu, a kompozycję... Cóż, kompozycję mogę śmiało porównać do kultowej Prady Amber. Chyba moje największe zaskoczenie tego rankingu, to trzeba przetestować.
3) Kylie Minogue, Sweet Darling
Ach, jak mi ten zapach przypomina czasy nastoletnie. Jako że wszystko, co dobre, kiedyś się kończy, tak i skończyła się szybko kariera tego zapachu, ale w poprzednie święta udało mi się dorwać 30stkę tego cuda. I wiecie co? Ten zapach jest dla mnie nadal bardzo euforyczny. Słodki do bólu, klimatem w jakiś sposób przypominający Lancome Hypnose. Po raz kolejny Wasser mi udowodnił, że nawet przy skromniejszym budżecie potrafi robić cuda.
2) Rihanna, Rogue
Prawdziwy smaczek wśród celebryckich perfum, córka Bottegi Venety EDP i Serge'a Lutensa Daim Blond. Cudowna truskawka podbita zamszem o bardzo niszowej duszy. I najlepszy dowód na to, że nawet jeśli nie lubisz jakiegoś celebryty, to nie powinieneś z góry przekreślać jego perfum.
1) Madonna, Truth or Dare
Przysięgam, ten zapach nie zajmuje pierwszego miejsca ze względu na moją obsesyjną miłość do Madonny. No okej, może troszeczkę, ale tę dyskusję zostawimy sobie na inną okazję. To są perfumy naprawdę niesamowite. Morze białych kwiatów z tuberozą w roli głównej. Zapach bardzo ciężki i niszowy. Nieprzypadkowe zresztą jest jego podobieństwo do Fracas Roberta Pigueta, który obok Gardenia Passion Annick Goutal jest jednym z ulubionych zapachów Madonny. Truth or Dare można kupić za grosze (póki co), bo zapach jest już niestety wycofany. Obszerna recenzja tej kompozycji pojawi się niebawem na moim blogu.
Czy zwracacie w ogóle uwagę na perfumy gwiazd? Jakie są Wasze ulubione? Bardzo bym chciała poczytać o Waszej opinii w tej sprawie!
Digga.